Ocena: 6

Różni wykonawcy

Alternative Trippin'

Okładka Różni wykonawcy - Alternative Trippin'

[Chaos; 10 sierpnia 2007]

Ocena składanek należy do najbardziej niewdzięcznych zadań pod słońcem. Pół biedy, kiedy są to kompilacje nagrań tego samego wykonawcy, gatunku czy z jednego roku. Jednak wydana jako przedsmak mysłowickiego Off Festivalu płyta „Alternative Trippin’” zawiera dwadzieścia nagrań, których jedynym wspólnym mianownikiem jest pochodzenie spoza zaklętego kręgu Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Wydawca zabiera na umowną przejażdżkę po alternatywnych rynkach Skandynawii, Europy kontynentalnej, Australii, Izraela a nawet Azji, docierając na końcu do Polski (w domyśle: na Off Festival 2007). Koncepcja ciekawa, idea szczytna, jednak dobór wykonawców tyleż trudny, co dyskusyjny. Pozwolę sobie skorzystać z nielubianej metody track-by-track i wycenić tę sympatyczną płytę według bezlitosnych reguł średniej arytmetycznej. Zatem do pracy rodacy.

1. The Horror The Horror – „Twice In A Lifetime”. Szwedzka formacja z gracją mało utalentowanych epigonów The Strokes (sic!) nuta po nucie cytuje bez zażenowania oba riffy televisionowskiego „Marquee Moon”. Wstyd. (3/10)

2. Kent – „Den Doda Vinkeln”. „Idealna opowiastka do wysłuchania na początku długiej wędrówki albo jazdy pociągiem”, jak pisał Kamil Bałuk recenzując ostatni album Joakima Berga i spółki. Wprawdzie obecność tak znanego zespołu jak Kent może wydawać się dyskusyjna, ale nie narzekajmy – przynajmniej nie jest to The Ark. (7/10)

3. Magenta Skycode – „Go Outside Again”. Finowie wydają się być idealnym przedstawicielem jednego z najnudniejszych stylów w kontynentalnej muzyce rozrywkowej ostatnich lat, czyli rozmarzonego alt-popu z północy Europy, ćwiczonego namiętnie przez zastępy norweskich, szwedzkich, fińskich i duńskich grup. Te skądinąd profesjonalnie produkowane kompozycje cechuje niestety kompletny brak wyrazu. I to wszystko, co należy wiedzieć o propozycji Magenta Skycode. (4/10)

4. Rubik – „Just Heads Dropping”. Janne Ahonen nigdy się nie uśmiecha. Finowie to w ogóle naród nieskory do żartów. Ichniejszy Rubik bardziej przypomina pewnych alternatywnych Rubików z Islandii. Choć jest nieco bardziej gitarowy, to równie poważny. Cóż, każdy ma takiego Pana Piotra, na jakiego sobie zasłuży. (5/10)

5. Branded Women – „Every Bruise”. Wyczekiwany powiew świeżego powietrza przynosi kolejna formacja z Finlandii. Branded Women odtwarzają nieco klimat szpiegowskich tematów z filmów o Jamesie Bondzie. „The Man Who Sailed Around His Soul” to nie jest, bardziej Vaya Con Dios, niestety, ale swingujące rytmy, ciepłe brzmienie wibrafonu i garść ciekawych przeszkadzajek robią przyjemne wrażenie. (6/10)

6. Lapko – „All The Best Girls”. Przez krótką chwilę zamroczenia sądziłem, że po Dodzie (nr 2) i Rubiku (nr 4), tym razem objawi się nieposkromiony songwriter Budki Suflera. Czwarty zawodnik drużyny Finlandii zaskakuje jednak jeszcze przyjemniej. Zespół dysponuje sporymi pokładami energii, które wielce przytomnie rozładowuje w ekspresyjnej fuzji emo i post-punku a la At The Drive-In. (7/10)

7. Washington – „Landslide”. Po przekroczeniu granicy docieramy do leżącego daleko za kołem podbiegunowym, norweskiego Tromsø. Zespół Washington próbuje dodać ciepła, tak potrzebnego mieszkańcom ich miasteczka, grając pocieszający, rozmarzony pop spod znaku Coldplay i Keane. Barwa głosu Rune Simonsena zdradza pokrewieństwo z wokalem zarówno Thoma Yorke’a (mniejsze), jak i Mortena Harketa (większe). Miłe. (6/10)

8. Julian Berntzen – „The Park 1920”. Norweski twee-popowiec tworzy naturalnie w duchu lat sześćdziesiątych. Urokliwy retro aranż z wykorzystaniem smyczków i pianina kojarzy się nieco z rozwiązaniami The Zombies. Piosenka naturalnie słabsza niż dowolny odrzut z „Odessey & Oracle”, ale to żadna ujma. (7/10)

9. Emotional Elvis – „Welcome To The Party”. Holenderscy wykonawcy jakoś nie mogą zawojować Europy i nie podejrzewam, żeby grupa Emotional Elvis okazała się przełomem. Wprawdzie wokalista zdradza zalążek charyzmy, a piosenka to przykład nieinwazyjnego, chwytliwego, radiowego pop-rocka, ale o grze w pucharach nie ma mowy, na razie zespół powalczy co najwyżej o środek tabeli Eredivisie. (5/10)

10. The Exploders – „Big Hair Revolution”. Serio uwielbiam mnóstwo wykonawców z Australii, ale równocześnie kraj ten jest odpowiedzialny za pokaźny odsetek najbardziej badziewnych formacji garage rock revival, by wspomnieć Jet albo The Vines. The Exploders plasują się jeszcze niżej, bo czy ktoś naprawdę widzi jeszcze coś zajmującego w takim graniu pięć lat po szczycie koniunktury? (2/10)

11. Tobias Cummings & The Long Way Home – „Sunny Disposition”. Australia przeprasza za The Exploders, przedstawiając Tobiasa Cummingsa z zespołem. „Sunny Disposition” to słoneczna, nomen omen, piosenka, czerpiąca może nieco z ostatnich dokonań The Go-Betweens czy Wilco. Udanie. (7/10)

12. Phorous – „All Paths Lead To You”. Największa niewiadoma zestawu, bo Phorous pochodzą z Singapuru. Jak brzmi elektronika z Singapuru? Ano nie odbiega specjalnie od tego co robią podobni artyści z Niemiec, Skandynawii czy chociażby Polski. Odhaczamy punkt na mapie i lecimy dalej. (6/10)

13. Sadayu – „Great Sadayu”. Wkładka informuje, że Japończyk Sadayu tworzy muzykę pod wpływem zjawisk paranormalnych, a słuchaczy nakłania, by odbierali jego twórczość sercem. Niniejszym otrzymuje naszą nominację w kategorii „najbardziej pretensjonalny wykonawca roku”. Sam utwór okazuje się mariażem melorecytacji w języku japońskim, urywków motywów tradycyjnych, sampli odgłosów wody i burzy oraz kreujących tło, ambientowych plam. (5/10)

14. Quartz-Head 01 – „Do Not Open My Refrig”. Stojący za tym projektem Daisuke Fujiwara to jazzman z akademickim zapleczem teoretycznym. Naprawdę ciekawie wypada jego próba łączenia tematów saksofonu tenorowego z brzmieniami automatów perkusyjnych i syntezatorów. (7/10)

15. Boom Pam – „Hatul & Hatula”. Izraelscy goście tegorocznego Off Festivalu. Formacja wyraźnie nie wypiera się swojego pochodzenia, szczególnie głos wokalisty nadaje Boom Pam ewidentnie lokalnych rysów. Wykorzystanie tuby sprawia, że skądinąd melodyjny kawałek otrzymuje niezły groove, co sugeruje, że koncertowo może być nieźle. (6/10)

16. Haivrit – „Meisbat Kita”. Kolejni reprezentanci Izraela, jak czytam, „swoją muzykę określają jako new-wave-post-punk”. Czy aby na pewno, gdyż nie wydaje mi się. Żeński chórek i lekko psycho-popowe brzmienie gitary elektrycznej sugerowałoby sprawy o dekadę wcześniejsze. Naturalnie nie ma to znaczenia, bo trzyminutowy utworek tego tria broni się. (6/10)

17. Artur Rojek – „Otto Pilotto”. Closer jednej z polskich płyt wszech czasów w nagranej na nowo wersji, przy okazji projektu na rzecz dzieci z chorobą nowotworową. Artur śpiewa tu głównie przy akompaniamencie akustyka i fortepianu, ale tej piosence nie trzeba niczego więcej. Ocena jest kwestią drugorzędną. (9/10)

18. Cool Kids Of Death – „Hej chłopcze (acoustic version)”. CKOD w cudzych utworach? Było. CKOD po angielsku? Było. CKOD akustycznie? Yyy. Nie, wbrew pozorom, jest nieco lepiej niż można by się spodziewać, czyli przyzwoicie. Jednak czemu trener Beenhakker zdecydował się raz jeszcze powołać tych zawodników do polskiej kadry, przecież mamy tylu młodych, bardziej utalentowanych, bardziej wszechstronnych. Może już pora podziękować Tomaszowi Hajcie polskiego indie-rocka, panie selekcjonerze. (5/10)

19. Silver Rocket – „Now”. Grupa Mariusza Szypury z gościnnym udziałem Ani Dąbrowskiej i Tomka Makowieckiego. „Now” to snująca się, melancholijna, niemal dream-popowa kompozycja, której ocenę podnoszą zawodowa realizacja i ładne, ciepłe harmonie. Oraz fakt, że nie ciągnie się zbyt długo (7/10)

20. Iowa Super Soccer – „10000 Miles”. Składankę zamyka nagranie z ubiegłorocznej EP-ki naszej ulubionej młodej mysłowickiej załogi, właściwie podsumowujące wszystkie najciekawsze dotychczasowe jej osiągnięcia. Wokalny dialog dziewczęco-chłopięcy, rozmarzona melodia, urokliwe smyki. Tak się kończy płyty. (8/10)

Miłego festiwalu.

Kuba Ambrożewski (15 sierpnia 2007)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 6/10
Średnia z 1 oceny: 6/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także