Ocena: 8

Tigercity

Pretend Not To Love [EP]

Okładka Tigercity - Pretend Not To Love [EP]

[self-released; 24 lipca 2007]

„Proszę zauważyć, że znad Nowego Jorku nadciąga obecnie prąd orzeźwiającego popowego powietrza. Spodziewajmy się odwilży w rejonach skostniałego new rocka” – prognozował Jarosław Kret. „Przewiduje się bardzo wysokie stężenie zaj... oj, przepraszam, zaraźliwych hooków syntezatorowych i chórku falsetowego na centymetr sześcienny „Pretend Not To Love” EP. Tego lata wszyscy uczuleni na elegancki pop w stylu lat osiemdziesiątych powinni zachować czujność. Główny Inspektor Farmaceutyczny informuje, że zapasy szczepionek w postaci „The Lexicon Of Love” i „Steve McQueen” są na ostatecznym wyczerpaniu” – ostrzegał Jacek Skiba w komunikacie dla alergików. „Ocieplanie się klimatu spowoduje, że perspektywę dziesięciu lat przetrwają tylko płyty zaprawione w tropikalnych warunkach nieklimatyzowanej dyskoteki” – zawyrokował błyskotliwie redaktor Zubilewicz – „Nie ma wątpliwości, że Tigercity będą wśród nich ze swoją EP-ką”.

Manewr z „Pretend Not To Love” to klasyczny przykład zagrywki taktycznej – wyselekcjonuj pół tuzina swoich najlepszych numerów z ostatniego roku, nagraj je od nowa i zgarnij nominację do najrówniejszego wydawnictwa sezonu. Wypełniacz to termin, którego Tigercity nie chcą znać. Czas trwania EP-ki zbliża się do umownej granicy krótkiego longplaya, szósty utwór wybrzmiewa bowiem chwilę przed trzydziestą minutą. I w ciągu tej pół godziny nigdy nie czujesz potrzeby, żeby przeskoczyć do kolejnego numeru, bo każdy jest inny, a jednocześnie równie atrakcyjny i nabity treścią. W ciągu półtora roku, jakie upłynęło od ich debiutanckiego self-titled wydawnictwa, nowojorczycy z electro-popowo/dance-punkowego składu wyewoluowali do ansamblu stricte popowego, a wokalista Bill Gillim odkrył falset. Efektów nie trzeba sobie długo wyobrażać.

Otwierające „Powerstripe” w pierwszym kontakcie zwraca uwagę cudownymi arpeggiami syntezatora w zwrotce. Zniewala lekkość tej piosenki, podkreślana przez słodziutkie call-and-response chórki. Jej błyszczący sound mógłby spokojnie skryć ewentualne niedostatki songwriterskie, ale nie musi, wszystko jest w idealnych proporcjach. Trzecie podejście do „Are You Sensation” okazuje się jeszcze lepsze niż poprzednie. Beegeesowski refren zaraża. Całość powinna być murowanym wypełniaczem parkietów. „Other Girls” bierze na warsztat „Cars & Girls” Prefab Sprout i kończy z równie znakomitym skutkiem. Zestawienie przesuniętych akordów w refrenie z tekstem It’s nothing that you do/ No, it’s everything the other girls do dowodzi, że ci chłopcy mają nieprzeciętną wiedzę na temat tego jak to się robi. Nie chcecie wiedzieć ile razy przesłuchałem to od kwietnia.

Druga połówka EP-ki to trzy poprawione wersje utworów znanych gościom myspace’a zespołu. Cholernie zgrabna i wpadająca w ucho trzyminutówka „Dark Water” oparta jest na power-nowofalowych patentach The Cars. „Let Her Go” kieruje nas w stronę niezrównanego tandemu kosiarzy przebojów, duetu Hall & Oates (spokojnie można mieć skojarzenie z „I Can’t Go For That”). Z kolei „Solitary Man” początkowo podejmuje wyzwanie „When Doves Cry” Prince’a, rzucając resztę sił na finisz w stricte gitarowym stylu. Ale Tigercity to osłuchani goście i ewidentnie chcą żebyśmy odczytywali te nawiązania, bo są w stanie wykręcić się z nich w zwycięskim stylu.

Zamiast zabawy w indie-popowe półśrodki, Tigercity poszli w krystalicznie czysty pop, będąc przy tym bardziej indie niż większość indie, jako samowystarczalna kombinacja zespołu, wydawcy oraz (przynajmniej do niedawna) producenta i managementu, a także bardziej popowi niż większość popu, bo ich nieskazitelne melodie stokrotnie łatwiej zanucić niż cokolwiek, co jesteście w stanie złapać w ciągu najbliższej godziny w dowolnie wybranej muzycznej telewizji. Brawo ziomy. You *are* sensation.

Kuba Ambrożewski (7 sierpnia 2007)

Oceny

Kuba Ambrożewski: 9/10
Maciej Lisiecki: 9/10
Mateusz Błaszczyk: 9/10
Łukasz Błaszczyk: 9/10
Kamil J. Bałuk: 8/10
Krzysiek Kwiatkowski: 8/10
Marta Słomka: 8/10
Paweł Sajewicz: 8/10
Jakub Radkowski: 7/10
Tomasz Łuczak: 7/10
Przemysław Nowak: 6/10
Średnia z 26 ocen: 7,73/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także