Skeletons and The Kings Of All Cities
Lucas
[Shinkoyo/Ghostly; kwiecień 2007]
- gdybym miał jakiś słuch muzyczny
- gdybym miał jakaś determinację
- gdybym skończył szkołę muzyczną
- gdybym spełnił te wszystkie warunki
- i gdybym jeszcze spełnił kilka:
*miał wielu grających przyjaciół
*miał wielu utalentowanych przyjaciół
*mieszkał w Nowym Jorku, to:
1. stworzyłbym kolektyw
2. jakoś byśmy się fajnie i długo nazwali
3. w recenzjach swojej twórczości użyłbym terminu pop poszukujący
4. chlubiłbym się, że jesteśmy zbyt undergroundowi dla Pitchforka
5. jako że tych warunków nie spełniam, to:
• pozostaje mi liczyć na zespół Skeleton And The Kings Of All Cities
• cóż oni grają?
• „poszukujący pop” jak to napisał Reyno... znaczy Radkowski
• czym się to przejawia?
a) wyuzdanymi, bogatymi, wieloplanowymi aranżacjami
b) rozbudowanymi, długimi kompozycjami
c) zwiewnością, eterycznością harmonii; godne to Animal Collective i Circulatory System
d) tak, podoba mi się to, a konkretnie:
+ saksofon w ogromnym „Don’t Worry”
+ również tam nawiązanie do „Heart Of The Sunrise” linijką in the city
+ melodia „Fake Tits”
+ ta kosmiczna zmiana tematu na wysokości 2:20 w „Like It Or Not”
+ w zasadzie większość utworów, samo podejście zasługuje na uwagę, to odpowiednik zeszłorocznego Grizzly Bear
+ nie słuchamy jednak arcydzieła
+ mam tylko jeden zarzut, to cytat z „Dziennika” W. Gombrowicza (tak, teraz w każdej recenzji będę się nim podpierał):
„Zgadało się z Wislockim o utalentowanym Argentyńczyku, Ginasterze. – Och to świetny muzyk, zabieram jego suitę do Warszawy – Jakie miejsce wyznaczyłby mu pan w skali światowej? – Myślę, iż śmiało by można go zaliczyć do pierwszej setki kompozytorów.”