Ocena: 4

Audioslave

Revelations

Okładka Audioslave - Revelations

[Epic; 5 września 2006]

Jaki jest sens wydawać po raz trzeci z rzędu dokładnie taką samą płytę? Może taki, że kurę znoszącą złote jajka warto wyeksploatować do końca zanim zrobi się z niej rosół? Chris Cornell i trzy czwarte składu Rage Against The Machine lata świetności w macierzystych grupach mają już dawno za sobą, a wraz z nimi okres, kiedy zamiast tworzyć muzykę do kotleta wyznaczali aktualne trendy i zapisywali swoje nazwiska na kartach historii rocka. W Audioslave mogli skupić się na zarabianiu na własną emeryturę. A może po prostu próbowali wykaraskać się z ciążącego im kontraktu podpisanego z dużą wytwórnią? Chciałbym aby tak było, ale niestety bardziej prawdopodobna wydaje się ta wcześniejsza wersja zdarzeń.

Nie chce mi się wierzyć, że jakikolwiek fan Rage’ów albo Soundgarden dał się nabrać na „Revelations”. Może gdyby był to debiut formacji Audioslave sprawa wyglądałaby inaczej. Ale trzecia z kolei płyta wpisująca się w trend równi pochyłej nie ma prawa zrobić na nikim większego wrażenia. Nadal jest to solidna porcja hard rocka, świetnie wyprodukowanego i przygotowanego na srebrnej tacy jako doskonały marketingowy produkt dla wszystkich niewymagających połykaczy mainstreamu. W dodatku chyba po raz pierwszy w historii udało się muzykom znaleźć złoty środek i pogodzić drzemiące w nich, często sprzeczne żywioły liryczności i melodyjności z funkującą energią i dzikością. O co więc chodzi, zapytacie. Otóż kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze, w tym przypadku przekładające się na systematycznie słabnącą jakość. Problem polega na tym, że nawet gdyby wybrać najlepsze kawałki ze wszystkich płyt zespołu, powstanie materiał, który w porównaniu z „Rage Against The Machine” albo „Superunknown” wypadnie blado i nieciekawie. Dowody? Sami sobie odpowiedzcie na pytanie, dlaczego grupa na koncertach posiłkowała się kawałkami ze wspomnianych przeze mnie płyt. Mam nadzieję, że da to trochę do myślenia wszystkim, którzy z tej nieistniejącej już na szczęście supergrupy próbują zrobić czołowych przedstawicieli sceny rockowej nowego Millenium.

Po przesłuchaniu „Out Of Exile” miałem poważne obawy o kondycję zespołu na kolejnym długogrającym wydawnictwie. Jak się okazało – słuszne. „Revelations” to najsłabsza płyta w dorobku Audioslave, w dodatku promowana najsłabszym w historii tej kapeli singlem „Original Fire” (na szczęście/nieszczęście jest to jeden z najgorszych utworów na albumie). Od premiery płyty trochę już minęło, w międzyczasie okazało się, że jest to ostatnia odsłona twórczości zespołu. Kura zniosła swoje ostatnie złote jajo. Dzięki temu mogę odetchnąć z ulgą wiedząc, że są to ostatnie słowa jakie piszę na temat drugiej formacji Cornella. A tymczasem czekam na jego powrót do świetnej formy na solowym wydawnictwie już niedługo. Teraz może być już tylko lepiej.

Przemysław Nowak (8 marca 2007)

Oceny

Przemysław Nowak: 4/10
Średnia z 8 ocen: 5,5/10

Dodaj komentarz

Komentarz:
Weryfikacja*:
 
captcha
 

Polecamy

statystyka

Przeczytaj także